Cassandra
Clare jest bardzo znaną autorką książek młodzieżowych. Wszyscy znamy ją i
kochamy za stworzenia Darów Anioła i Diabelskich Maszyn, ale czy kolejna książka
o Nocnych łowcach to już nie przesada? Nie mogę powiedzieć, że mi się nie
podobała. Po prostu Cassandra Clare zrobiła coś podobnego jak w Darach Anioła.
Według mnie za dużą wagę przywiązała do wątku miłosnego. Czytelnik zapomina o morderstwach
Przyziemnych i faerie, ponieważ za duży nacisk jest kładziony na romantyczne
powiązania między bohaterami. Akcja połączona z romansem jest idealnym przepisem
na bestseller. Jednak musi być zachowana pewna równowaga. Schematyczność jest największą
wadą książek. Chciałam, żeby ta książka wciągnęła mnie z
powodu intryg, magii, a nie kolejnego zakazanego romansu. Na początku bardzo spodobałam
się postać głównej bohaterki. Emma uosabiająca odwagę, waleczność, lecz z
każdym kolejnym rozdziałem wydawała mi się coraz bardziej słaba. Liczyłam, że
główna bohaterka „Pani nocy” nie będzie zaprzątać sobie głowami miłostkami. Miałam
nadzieję, że w pełni zaangażuje się w odkrycie prawdy o śmierci rodziców.
„ Nie ma
rzeczy ważniejszej od miłości. I nie ma wyższego od niej prawa”.
„Najokrutniejsi
bywamy dla tych, którzy najbardziej przypominają nam nas samych”.
„Powiedzenie, że miłość jest zakazana, nie zabija uczucia.
Umacnia je.”
Wielkim
plusem tej pozycji jest to, że mamy okazje spotkania się z dawnymi bohaterami.
Poznajemy dalsze losy Jace i Clary, Jema i Tessy. Moim crushem książkowym wyjątkowo
nie jest główny bohater. Mark, w którego płynie krew faerie, skradł moje serce.
Jego nieprzewidywalność, odwaga, porywczość, to cechy, których szukam u
bohaterów. Mam nadzieję, że jego watek zostanie rozwinięty w następnych częściach,
które oczywiście chcę przeczytać. Julian jest postacią, z którą mam pewien problem.
Gdy o nim myślę wyobrażam sobie bezbronnego chłopca. Wiem, że bardzo musiał się
poświecić dla rodziny, ale jego opiekuńczość, niezdecydowanie z czasem
zaczęła mnie denerwować. „Pani noc” jest dobrą książką. Były momenty, które
mnie zaintrygowały. Jednak nie potrafiłam całkowicie wejść w ten świat. Nie
czułam, że należę do Nocnych Łowców. Wszyscy książkoholicy zachwycali się poczuciem
humoru Jace z Darów Anioła, czy Willa z „Diabelskich Maszyn”, właśnie tego również
zabrakło mi w tej pozycji.
Liczyłam, że
„Pani noc” wbije mnie w fotel. Jednak tak się nie stało. Moja ocena to 7/10.
Okładka bardzo mi się podobała, chociaż małym minusem jest miękka okładka.
Okładka bardzo mi się podoba :) Autorka jest mi znana z Mechanicznych maszyn, wkrótce mam zamiar zapoznać się z DA. A jeśli to zrobię - na pewno potem sięgnę po właśnie tą, nową serię. Mam nadzieję, że się na niej nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Diabelskie maszyny są serią, w której się zakochałam. DA również bardzo polecam. Jace na pewno skradnie ci serce, tak samo jak mi.
UsuńTeż zdecydowanie spodobał mi się Mark :) i zabrakło mi bohatera, który ma charakterek i 'cięty język' tak jak w dwóch poprzednich seriach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wszyscy tęsknimy za Willem i Jacem.
Usuń