czwartek, 18 sierpnia 2016

Każdy może zdradzić każdego



Mare: Nazywają mnie „dziewuszką od błyskawic”. Nie jestem Srebrną, nie jestem też Czerwoną. Jestem od nich silniejsza. Zbyt długo była marionetką. Powstałam! Nie jestem Mareeną Titanos, jestem Mare Barrow. Będę walczyć do końca. Zabiłam już raz człowieka, nie mam oporów, by zrobić to znowu. Rozpoczyna się wojna, której nie da się wygrać mając miękkie serce. Czuję, jak buzuje we mnie energia elektryczna. Krzyczy, żebym ją uwolniła, a ja nie mam zamiaru jej zatrzymywać. Mrok dopomina się o mnie, a ja mu odpowiadam. Stworzę najpotężniejszą armię, jaka stąpała po tej ziemi: Armię Nowej Krwi.

Cal: Nie jestem już księciem. Nie mam już brata. Jedyne, o czym marzę, to zacisnąć swoje ręce na szyi nowego króla. Nie jestem jak ogień, ja nim jestem, a kto znajdzie się w pobliżu stanie w płomieniach, moich płomieniach.

Evangeline: Mare nie pożyje długo. Osobiście tego dopilnuje. Będę napawać się każdą kroplą jej czerwonej krwi.                                       


Świat rozpaczliwe potrzebuje bohatera. Nowy król sprawuje krwawe rządy. Jednak Mare Barrow ma plan…

„Szklany miecz” to kontynuacja „Czerwonej królowej”. Opinie na temat pierwszej części są podzielone, ponieważ niektórzy uważają, że Victoria Aveyard zaczerpnęła pomysły z innych bestsellerowych książek, ale o tym w innej recenzji. Według mnie nikt nie może zarzucić, iż druga część jest podobna do innych pozycji. Akcja jest wartka, były momenty, gdy jedna stronę musiałam czytać kilka razy, bo nie mogłam uzmysłowić sobie, co się stało. Mare Barrow musi uciekać przed nowym królem. Na swoich barkach niesie wielkie brzemię. Od jej decyzji zależy życie Czerwonych, Srebrnych, a także „wybryków natury”. Głównym celem „dziewuszki od błyskawic” staje się odnalezienie osób podobnych do niej. Czy jej się uda? Czy serce będzie dobrym doradcą?
Mare Barrow jest jedna z niewielu bohaterek, które naprawdę polubiłam. Nie jest ideałem, nie oszukujmy się, ma swoje wady, a nawet dużo wad. Właśnie to mi się w niej podoba. Autorka nie wykreowała jej na ideał, tak jak to się dzieje w większości książek. Mare nie jest powalająca piękną, nie ma nawet wykształcenia. Bardzo dużą role w jej życiu odgrywa rodzina, a w szczególności ojciec. Naprawdę lubię silne bohaterki. Mam już dosyć słabych postaci, których jedynych problemem jest to, że nie wiedzą, którego chłopaka wybrać.

„Szklany miecz” nie jest jakimś arcydziełem literackim. Dla mnie plusem jest to, że na wątek miłosny nie położono dużego nacisku. Bardzo wkręciłam się w tą książkę. Walczyłam razem z Czerwonymi, Srebrnymi i Nową Armią. Próbowałam zrozumieć każdą ze stron. Wątek wojenny mnie oczarował. Victoria musiała pewnie poświecić wiele czasu na dopracowanie każdego szczegółu. Wszystko było dopracowane, szczególnie, kiedy Mare podróżowała.
Postacią, która bardzo mnie intryguje jest Maven. Nie potrafię go nie kochać. Wiem, że jest negatywną postacią, jednak ja wierzę, iż w kolejnym tomie wynagrodzi nam wszystkie złe rzeczy, które zrobił.

Zakończenie mnie rozbiło. Każdego dnia zastanawiam się, co autorka wymyśli w kolejnym tomie.
Okładka „Szklanego miecz” jest przepiękna. Szczególnie, że posiadam wydanie w twardej oprawie.



Nikt z moich znajomych nie przeczytał jeszcze tej pozycji, dlatego chciałam od was, moich czytelników, którzy już zagłębili się w fabule, dowiedzieć się, co o niej sądzicie. Dla mnie bardzo bolesnym wydarzeniem była śmierć Shade’a. Czy tylko ja się cieszyłam ze śmierci Elary?  Jej syna kocham, ale ta kobieta to uosobienie zła. Jedyne, co kochała i na czym jej zależało to władza. Uroczym momentem było to, kiedy Kilkorn wyznał miłość Mare. Czy tylko ja mam przeczucie, iż Farley jest w ciąży?

2 komentarze: